wtorek, 28 listopada 2023

Wagabunda

 Wszyscy mówili, że dobrze będzie
- tak z ust płynęły im gładko słowa,
a ja wiedziałam, że może lepiej
ukrócić życiu tak wiele knowań.

On był zwiastunem dobrej nadziei,
- taki zwyczajny, wielki człowieczek.
Któregoś razu, koło niedzieli
grał gdzieś na dworcu piosenki smętne.

I zobaczyłam jego niedolę,
stał z mikrofonem w ubogich szatach,
chciał nam pokazać niezwykłą drogę,
która się mieni w niezwykłych barwach.

Wiedział o chmurach poszytych złudą,
wiedział o skutkach jego nauki,
sam opracował niechybne cudo,
a teraz płacić przyszło rachunki.

Deszczem gwałtownym spłynął do serca,
nie tak wyglądać miał jego żywot,
nie miał na świeży kawałek chleba
i już zapomniał czym bywa miłość.

Stał się on więźniem swego honoru,
nie chciał naganiać do parku sztywnych,
lecz teraz stojąc tuż na uboczu
pragnie powrotu do świata żywych.

Nie zmienił siebie przez długie lata,
żył dla idei – wolność i równość,
nigdy się nie bał prawdy i bata,
wiedział, że śmiało stanie przed lustro.

Czapki dziś z głowy drętwi ludkowie
- to dla nas w gwiezdnym stawał szeregu,
nie zasypujmy go teraz słowem,
lecz dajmy przetrwać i iść do celu.
25.04.2014 Sikorska Maria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwięziona

Wpatrzona w sufit nie wiem co dalej, jest cicho-ciemno, myślę ospale, nogi zgłupiałe leżą jak kłoda, a tak im śpieszno zbiec już po schodach...