Majaki
Nie
wiem, czy to był tylko sen, czy efekt przeczytanych książek,
jednak ten obraz widziałam wielokrotnie i borykałam się z
problemem, czy powinnam o tym opowiedzieć, czy zatrzymać dla
siebie.
Nigdy
bym nie przypuszczała, że ludzkość, żyjącą w XXI wieku,
wydawałoby się, że żyjącą na wysokim poziomie, znającą się
na kosmosie, genetyce, medycynie i wszelakich dziedzinach,
odkrywającą co rusz nowe pola manewru, nowe substancje do
zwalczania niedogodności losu może to dotyczyć. Nigdy bym nie
przypuszczała, że dotyczyć to może mojej osoby, rodziny czy
przyjaciół.
Dopadła
nas zaraza, przez wielu nazywana koronowirusem. Cóż to jest?
-
Jedni powiedzą, że wirus trudny do zwalczenia, przenoszący się
drogą kropelkową, jeszcze nie poznany i nieokiełznany, inni, że
kara boża.
Nie
będę się wysilać i pisać tego, co każdy już wie…
-
Zostań w domu! Unikaj kontaktów! Dbaj o higienę! - nawołują
zewsząd i o każdej porze…
-
Czy tak wszyscy czynimy?
-
Niekoniecznie, ale...wystarczy poczekać jeszcze kilka tygodni, może
miesięcy i tak się stanie…
Pozamykamy
się szczelnie w swoich domach, i ci, co żywi i w pełni sił nie
będą chcieli kontaktować się z kimkolwiek. Postawimy mur nie do
pokonania.
Poza
wirtualnymi rozmowami nie będzie już nic… nic, co nas łączy.
Staniemy się obojętni na cierpienie czy śmierć ludzi spoza
naszego kręgu.
Ważne,
abyśmy my przetrwali!
Czy
nam się to uda?
Może
i tak… ale trzeba wziąć pod uwagę, że wiele osób zostanie
zainfekowanych, wiele przejdzie na drugą stronę tęczy i tylko
nieliczni przetrwają bez uszczerbku dla zdrowia!
Czy
ja, albo ty przetrwasz?
Widzę
wielkie aglomeracje miejskie, widzę domostwa na peryferiach miast,
widzę też ciche zakątki naszego lądu, z dala od cywilizacji i
świata...
Widok
przeraża!
Miasta
i ulice są puste, ni żywego ducha! Tylko pył i kurz grasuje i
osiada tam, gdzie chce… Od czasu do czasu przebiega pies, albo kot
w poszukiwaniu pożywienia.
Płaczą
pola i lasy, bo nikt ich nie odwiedza...
Ludzie
jak zombi, boją się własnego cienia.
Zeszli
do piwnic i podziemi. Siedzą jak truśki, by nikt ich nie usłyszał,
by nikt ich nie zobaczył, aby przypadkiem nie chciał wejść i
zaszczepić śmiertelnego wroga.
Cofniemy
się o tysiące lat… a potem?
A
potem będziemy jeść korzonki, i to, co wytworzy natura, bo
przecież wszelkie zakłady i fabryki staną. Nauczymy się doceniać
chleb, wodę i czystą przestrzeń. Nauczymy się doceniać życie!
Czy
jest sposób, aby zahamować wirus, aby zacząć normalnie żyć?
Tak
jest!
Już
teraz zamknij się w domu dobry człowieku i siedź, po prostu siedź
na swoim dupsku, choćbyś dostał odcisków. Nie musisz codziennie
biegać po chleb czy papierosy! Nie musisz szukać wymówek, by
wyjść!
Nie
narażaj siebie i innych na wymarcie ludzkiego gatunku!
22.03.2020
Sikorska
Maria