niedziela, 23 kwietnia 2023

Nowa perspektywa

 Już zapisana tęskna muzyka
tłucze ciemności jak ziarno pszeniczne.
Marzenia płyną, a czas mi umyka
podstępnie i głupio oplatając życie.

Nie pytam słońca kiedy się zbudzi,
bo sen zbyt krótki niepokoi ludzi.
Jutro się przejdę po łąkach zielonych,
ich długi ogon myśli przyozdobi.

Żywi zajęci trudem istnienia
nie widzą patrząc, jak świat się nam zmienia.
Odchodzą cienie za swym właścicielem,
i gdzieś się gubią nasi przyjaciele.

Knebluję smutki - mego włóczęgę,
deszczem na szybach zaśpiewam piosenkę.
Chcę jak najszybciej ujarzmić zwątpienia,
które nas gniotą, nim staną w płomieniach.

Wyprasuję duszę, może i ciało,
odświeżę umysł, by więcej się chciało.
Niech się narodzi nowa perspektywa
tkana na krosnach głębokiej nadziei.
21.04.2023


Credo dla ciebie i dla mnie

 Nie chcę się pytać życia o cele,

niech nadal będzie moim przyjacielem.

Niech nas unoszą piękne sny jutrzenki,

by nie wędrować po lodzie zbyt cienkim.


Dzień zamknął oczy starym zwyczajem,

jest cicho-szaro, tak mi się wydaje...

Gdzieś zza firanką dygocą od chłodu

dzikie gołębie przynoszące pokój.


Spoglądam w okno raz, drugi i trzeci,

nie mogę zasnąć, czas powoli leci.

Pochylam głowę patrząc na podwórko,

dostrzegam zmiany pod błękitną chmurką.


Niech szumi trawa, wyjawi credo,

niech moje myśli do nieba pobiegną.

Niech się weseli uśpiony motylek,

który grał w szachy przez niejedną chwilę.


Nie chcę się pytać życia o cele,

niech nadal będzie moim przyjacielem.

Z taką przyjaźnią łatwiej się poruszać,

nie płacze serce i nie płacze dusza...

18.04.2023


Nic więcej

 Nie chcę od ciebie, nie chcę nic więcej,

tylko zatańczyć raz jeszcze i jeszcze...

Tak jak przed laty, kiedy cię spotkałem

zerwałem różę, w której się zakochałem.


Może przez lata, które zamiatam

los figle płatał udając wariata.

Może nie umiem wyrazić co czuję,

lecz wiesz, że cię kocham, choć nie wiem, czy umiem.


Opowiem róży naszą historię,

może marzenia przed czasem dogonię.

Niech szumią dęby i jodły podmiejskie,

bo tam jest ławeczka i jest dla nas miejsce.


Nie chcę od ciebie, nie chcę nic więcej,

prócz tamtych spotkań skrywanych naprędce.

Przywołam wiatry przyjazne dla dwojga,

by noc tak spokojna słowem nie ubodła.


Niech nas uskrzydlą myśli przewodnie,

byśmy przez życie iść pragnęli zgodnie.

Niech na dobranoc wiara nie umiera,

że odnajdziemy nasz kawałek nieba.


Nic dwa razy się nie zdarza

 Nie chcę od ciebie, nie chcę nic więcej,

chcę cię zobaczyć w niebieskiej sukience.

Nadal wiruję na wielkim parkiecie

myśląc o jednej, tej jedynej kobiecie...


Może przez lata, które minęły

niektóre poranki dziwnie zasnęły.

Może nie umiem dosięgać błękitów,

lecz wiesz, że jest wino już wlane w kielichu.


Opowiem drzewom naszą historię,

może popadną w głęboką euforię.

Niech szumi jodła i brzoza nad stawem,

to tam wieczorami deptaliśmy trawę.


Nie chcę od ciebie, nie chcę nic więcej,

prócz tamtych spotkań w niebieskiej sukience.

Przywołam myśli przyjazne i miłe,

by noc tak gwieździsta skopiowała chwilę.


Niech nam mijają lata bez skazy,

by się nie wstydzić swojej własnej twarzy.

Niech na dobranoc tulą nas marzenia

i to, co piękne niech się w nas nie zmienia.

18.04.2023

niedziela, 16 kwietnia 2023

Tak, jak w bańce mydlanej

 Nie chcę tykania zegara

słyszeć codziennie, niezmiennie,

nie chcę min w sercu rozbrajać,

ni świerszczy w dzień parny cykania.


Nie chcę też ptaków na niebie

w ciężkim i ciasnym gajerku,

nie chcę się martwić o ciebie

i ludzi w nieludzkim zaprzęgu.


Życie jest palcem pisane

na piasku mokrym od wzruszeń,

a ja jak w bańce mydlanej

spoglądam przez ścianę na klucze.


Pragnę otworzyć na oścież

bramy wiodące w przestworza,

lecz nie wiem, czy jeszcze mogę

z tej bańki się sucho wydostać.


Lepiej dziś mają motyle,

gdy budzą kwiaty do życia,

rozwiośnią ludzi na chwilę,

bez zbędnych wymagań i pytań.


Stańmy się jednym wydźwiękiem

historii, która się toczy

nie szkodzi, że bańka pęknie

i wilgotne staną się oczy.

16.04.2023

Maria Sikorska





Uwięziona

Wpatrzona w sufit nie wiem co dalej, jest cicho-ciemno, myślę ospale, nogi zgłupiałe leżą jak kłoda, a tak im śpieszno zbiec już po schodach...