niedziela, 19 lutego 2023

Gdzieś na peronie...


Nie bój się, gdy widzisz koniec;
- to początek wielu zmian!
Nie stój dłużej na peronie,
wypij życie aż do dna!
Bo gdy jesteś na peronie
w taką głuchą, ciemną noc;
- różne wizje tańczą w głowie,
aż ogarnia ciebie złość.
Pomyśl jeszcze ile piasku
może przylgnąć do twych stóp,
ile wschodów i zachodów
tylko czeka na twój ruch.
A gdy czujesz ból, cierpienie
i ukradkiem liczysz łzy;
- spójrz jak słońce nieraz blednie,
gdy się niebo innym szkli.
Wsiądź czym prędzej do pociągu,
póki jest właściwy tor;
- wnet ogarnie ciebie spokój,
który płynął gdzieś pod prąd.
Nie bój się, ja nie odchodzę,
choć wyrosłam z tamtych lat...
Inne życie teraz w modzie;
- pozostanę w twoich snach...
19.02.2023

Na kartach historii

 

Mamy przed sobą kolejne lato,

nie chcę opadać jak zwiędły liść…

Nic mi nie powiesz dziś chyba na to,

gdy szarobure rozgonię sny.


Bo nocą cedzę słowa w pościeli,

dotykiem serca oglądam świat,

Bo nocą jestem pyłkiem nadziei,

który się budzi, gdy jesteś sam.


Więc nic już nie mów, zatrzymaj chwilę;

w ciszy usłyszę szept dwojga serc.

Może się wielce dziś nie pomylę,

gdy powiem duszy czego ma chcieć.


Dzień się zaczyna zwykle przy kawie,

codzienny manewr na lepszy smak...

Czuję, że trzeba przejść się po jawie

i zbudzić w sobie potężny wiatr.


Nic już nie cieszy, co jest nam dane

i na zakręcie podnosi krzyk.

Trzeba w spokoju budować zamek

i nie pozwalać na pieski byt.


A ty powiadasz – nic mi nie trzeba,

mam chyba wszystko, co można mieć!

Dla mnie to mało, chcę więcej nieba

i skrzydeł czasu, gdy  niknę w tle.

19.02.2023


sobota, 4 lutego 2023

W strefie ciszy

 Żyjemy w strefie ciszy, poza zasięgiem myśli;

nikt nikogo nie widzi, nikt nikogo nie słyszy.

Ale ja się nie zmienię, będę mówić gdy zechcę,

znajdę ciebie na pewno nim zacisną nam pętlę.


Nic się teraz nie liczy gdy przychodzi errata -

prócz tapety na twarzach i zgrywanie ważniaka.

Ile jeszcze zachwytów, wschodów słońca, zachodów,

ile jeszcze zagrywek ma zwiastować nam pokój?


Znów historia powiada jak się żyło na zgliszczach,

jak z popiołów powstała niezrównana stolica.

Więc dziś krzyczę z daleka, niech usłyszy mnie cisza -

jest nadzieja na lepsze, chociaż trudno ją schwytać.


Bo cóż warty dziś człowiek, gdy w kieszenie wiatr dmucha;

nie nakarmi rodziny, nie uzdrowi się dusza.

Zatraciło się wiele przez te lata swawoli;

kraj się szybko postarzał, a odradza powoli.


Ja wciąż kocham i pragnę tego świata - co we mnie,

chcę polecieć wraz z wiatrem do miłości tajemnej.

Już z ładunkiem nadziei chcę darować ci niebo,

kończę właśnie poemat uczulony na piękno.

3.06.2012 Mariola Sikorska

tekst poprawiony 4.02.2023

(zew wiatru)

Uwięziona

Wpatrzona w sufit nie wiem co dalej, jest cicho-ciemno, myślę ospale, nogi zgłupiałe leżą jak kłoda, a tak im śpieszno zbiec już po schodach...