Bajki

Mały wycinek bajeczek, zapraszam

1. Koziołek Musiołek
Beee… kapusty mi się chce,
może być też marcheweczka,
albo z trawy świeża sieczka,
może być też stary kij,
by powrócić znów do sił.

Nikt nie karmi już od wczoraj,
a mnie bardzo boli głowa,
skręca kiszki i ogonek,
że już się o siebie boję.

Babcia poszła do kościoła,
w nowej sukni i pantoflach,
potem pewnie będą bale
i powróci gdzieś nad ranem.

Zostawiła jak żebraka,
nic nie dając mi na smaka,
trudno znaleźć coś dla siebie,
by się poczuć tak jak w niebie.

Pójdę szukać swojej babci,
niech za dobroć się odpłaci…
Boję się, że nie powróci
do koziołka, co się smuci.

Beee… kapusty bardzo chcę…
Ciągle pusta jest jej chata,
za co przyszło mi dziś spłacać?
Z kim pogadam, pomarudzę,
przecież ja się bardzo nudzę…

Przesiedziałem jak pod miotłą
cały dzionek z karmą wątłą,
napatrzyłem się na szpaki
co psociły się dla draki…

Byłem chyba złym koziołkiem;
- po cichutku wam to powiem,
jutro pewnie się wyjaśni,
więc nie kończę dziś tej baśni…

Wszystko jeszcze wam opowiem
jak się najem i się dowiem,
teraz zmykam do stajenki,
bo już nocka w całej pełni.
14.06.2011


2. Prosiaczek brudasek

Chrum … chrum…
Jaki widzę ludzi tłum!

Chyba coś się tutaj stało
skoro stoją taką zgrają,
muszę wsłuchać się w ich mowę -
może idzie coś na nowe?

Ale nic to! Może później,
teraz w błotko sobie chlupnę -
jest tak parno i gorąco,
jakby ktoś mi zbliżył słonko.
O!
Jest kałuża, nawet duża -
w sam raz dla mnie – zrobię nura,
schłodzę szybko swoje boczki
by nie zaznać tej gorączki.

Ciągle tylko lanie wody,
mówią do mnie – dla ochłody!
Przed wieczorem prosto z węża -
każda świnka jest zmoknięta!

Potem gaszą szybko światło,
chociaż nadal jest tak parno!
Ja nie lubię takich szopek,
wolę chłodzić siebie błotem.

No już dobrze, jest mi chłodniej!
Pójdę teraz zjeść choć trochę,
znajdę pewnie kukurydzę,
kartofelki i pszenicę.

Nie pogardzę innym daniem,
ważne, że się zawsze najem,
nieraz chodzę jak nadęty,
aż mi wchodzi nieco w pięty.

No nie w pięty! - Mam racice,
których teraz nie policzę!
Na nauki przyjdzie pora…
Ale co to? - Ktoś mnie woła!

Idę, pędzę i nie wierzę!
Gospodyni z węża leje…

Znowu wpadłem jak pod rynnę -
co jest błotko temu winne?
Wytarzałem się w nim troszkę,
to jest prawda – jestem prosię.

Ale z węża? O tej porze?
I mam siedzieć w swej zagrodzie?
Chrum… chrum… 
Widzę nadal ludzi tłum!

Znów mnie myją i szorują,
jak przed wielką w świat podróżą.
Wspominali coś o szkole -
będą zmiany? Aż się boję!

Zresztą co tam, przecież rosnę;
będę duży już na wiosnę,
tylko kłopot mam ogromny;
- nie chcę szkoły, nie chcę wojny!

Co mi powie nauczyciel
gdy po cichu coś zakwiczę?
Jak mi będą szły rachunki -
czy pod górkę, czy też z górki?

Czy wypada być brudasem,
grać w domino, albo w klasę?
Czy na lekcjach jest swoboda,
można się po błotkach chować?

Muszę chyba już pomyśleć 
jakie będą czasy przyszłe,
chcę mieć zawsze uśmiech w ryjku
i przyjaciół prosto z cyrku.

To się dzisiaj namieszało,
była kąpiel – jakich mało!
Nie chcą patrzeć na brudasa,
lecz na świnkę – pierwsza klasa!
13.02.2013

3. Tupu, tup…

Małe nóżki tupu, tup,
dziadziuś na to – jestem zdrów!
Zaraz siądzie w piaskownicy
i postawi zamek w ciszy.

Ale cóż to? – Tupu, tup?
Czyżby to był mały zuch?
Skrada się cichutko wnuczek,
chcąc znienacka sprawić uśmiech.

Małe nóżki tupu, tup,
zaraz będzie wielkie siup!
Dziadek z wnuczkiem są na piasku,
nikt im nie odmierza czasu.

Wybudują wielki zamek,
wokół fosę, most i bramę.
Jeśli dobrze wszystko pójdzie
będą mieli gród nad Bugiem.

Babcia biegnie z wiadrem wody,
woła z dala – dla ochłody!
Lecz przymyka nagle oczy,
czyżby dziadek ją zaskoczył?

Są tam mury przeogromne,
a o zamku już nie wspomnę,
jest też fosa pełna wody,
są trzy bramy, są też mosty.

Małe nóżki tupu, tup…
zaraz będzie wielkie bum!
Pora wracać jest do chaty
i obejrzeć inne światy.

Małe nóżki kreślą szlak;
do łazienki chlapu, chlap!
Potem tylko pod kołderkę,
aby księżyc śpiewał pięknie.
14.06.2013

4. „Nadąsaniec” 

Siedzą drożdże nadąsane,
napisały już testament,
chcą wydostać się z lodówki,
która ziębi, która dudni.

Razem z mlekiem czynią cuda
- może w końcu to się uda,
mają dzisiaj drzwi otwarte,
a to rzadkość !– Słowo daję.

Wyskoczyły wprost do miski,
choć jak mówią – tor był śliski,
zatańczyły w niej oberka, 
drożdże nawet bez papierka.

Cztery jaja jak na alert
wpadły w miskę bez piżamek,
dołączyła także mąka
- chętna wielu nowych doznań.

Margaryna też nie gorsza
- biegnie do nich, choć z ostrożna;
wie, że musi trochę zmięknąć
nim odczuje w misce jedność.

Połączyły się myślami,
chcą być ciastem z rodzynkami,
posypanym cukrem pudrem
-och jak wtedy będzie cudnie!

Teraz wszyscy przez chwil parę
będą rosnąc – słowo daję,
potem pójdą do piecyka
aby tańczyć tam walczyka.

Przyrumieni się ciut ciało
jak na ciasto dziś przystało,
będzie kusić, będzie wołać
taka jest już jego dola.

Zrobić ciasto – prosta sprawa,
dla niektórych wręcz zabawa;
jest wspaniałym zapchaj-czasem, 
dla smakoszy rarytasem…
13.05.2013

5. Rozbrykana żabcia

Była sobie żabka mała
bardzo wielce rozbrykana,
miała w głowie tylko jedno
- jak umocnić swoje ego.

Oddaliła się od domu
uciekając po kryjomu,
chciała zwiedzić kawał świata
a nie tylko - staw i chata.

Wciąż marzyła o luksusach
jakie skrywać lubi dusza;
o wojażach i podróżach, 
o miłości i o różach.

Teraz myśli co tu zrobić,
jak powrócić w znane progi;
pogubiły jej się ścieżki,
a do mamy bardzo tęskni.

Co też życie jej przyniesie,
co dziś będzie na obiedzie,
gdzie ułoży się do spania
by nie trafić na bociana.

Wokół pachnie tylko sianem,
czy się tutaj ona naje?
Czy potrafi złapać muchę, 
gdy wiatr jej na język dmuchnie? 

Jak wyglądać będzie przyszłość,
gdy już teraz jest jej przykro,
że jest sama, samiuteńka
na mokradłach, na bagienkach?

Tęskni teraz mała żabka,
wiele by od siebie dała
byle tylko być wśród swoich,
chociaż nie ma tam pokoi.

Rankiem znajdzie może ślady,
ale co to? Skąd hałasy?
Słyszy teraz rechotanie
i wyczuwa swoją mamę.

Czyżby ktoś ją tutaj szukał?
Przecież nocka, przecież pustka.
Nie dowierza mała żabka…
tak, to prawda, to jej matka…

Żabko, żabko, małe dziecię
jeszcze będziesz kiedyś w świecie,
teraz wracaj razem z nami
na polany z paprociami.

Wyruszyłam zaraz w trasę
przez bagienka i ruczaje,
wiem że w tobie dżemie sława
lecz nie teraz moja mała.

Łatwo zgubić się na ścieżkach,
miałaś jednak wiele szczęścia,
bo wciąż żyjesz i wciąż jesteś,
chociaż w oczach moich bledniesz.

Pośpieszyłam na ratunek
bo cię dziecko bardzo lubię,
nie oddalaj się od domu,
a już nigdy – po kryjomu.

Świat się słucha wciąż natury
a tu koniec bywa bury,
teraz pomyśl co zrobiłaś, 
czy tak chciałaś moja miła?
10.0.2014


6. Leń
Na tapczanie siedzi leń,
za plecami jego cień,
toczą boje dwie istoty
- co dziś mają do roboty.

Tak kłócili się o bzdety,
że czas mijał – no niestety,
targowali się o strawę,
kto im poda dzisiaj kawę.

Trwali długo na tapczanie,
każdy inne miał wciąż zdanie,
w brzuchach pusto, aż burczało
ale kłótni było mało.

Przyszedł duszek na ratunek
- jaki macie dziś frasunek?
Czy jedliście już śniadanie
i czy obiad macie w planie?

Patrzy, patrzy – nie dowierza,
już z poduszki lecą pierza,
krzyczą, sapią dwaj panowie,
a śniadanie nie gotowe!

Duszek pyta – o co chodzi,
czy musicie tak się głodzić?
Czy nie lepiej coś ustalić,
mieć zawczasu zgodne plany?

Na to zaraz leń skwitował
- cień się za mną ciągle chowa,
nic nie robi cały dzień,
tylko gdera, tylko drze…

Dobry duszek nie wytrzymał;
- to już chyba z życia kpina,
czy nie trzeba jadać strawy,
myć się, kąpać, żyć jak każdy?

Czy lenistwo was nie męczy,
skoro słyszę, jak w was skwierczy?
Powiem tyle – mamy lenia,
śmierdzącego – bez wątpienia.

Już minęło godzin sporo,
dalej u was jest niezdrowo,
macie przecież sprawne ręce,
to w czym problem? W głupiej gierce?

Namawiają do powstania
- nie od dzisiaj, nie od rana,
ciągle słychać jakieś żale,
to jest nudne – słowo daję!

Wszystkim uszy już powiędły
wiedząc jakie z was przekręty,
o lenistwie każdy wie,
ale takim? – No nie, nie!

Dalej, prędko, do roboty,
bo przybędą wnet kłopoty,
nikt nie będzie lenia chciał,
choćby płakał, choćby mdlał.
3.12.2013
7. Kotek Psotek

Miau… miau… coś bym teraz zjadł!

Chociaż mleczko lub ciasteczko,
albo z puszki mięska deczko,
nie znalazłem nic w miseczce,
aż mi przeszły zimne dreszcze.

Teraz nawet Burek szczeka,
nie chce puścić mnie do mleka,
krzątam się jak stary kocur
wokół znanych jemu stodół.

Miałem wszystko – dom i babcie,
i cieplutkie w szafce papcie,
miałem łóżko i pierzynkę
i zabawek odrobinkę.

Nie wiem co się narobiło -
to jest dziwne, istne kino -
drzwi zamknięte są od środka,
więc się błąkam jak sierotka.

Koło miski puścił kranik,
zabrudziłem ciut dywanik,
ale przecież taka plama
łatwa jest do posprzątania!

Na firance była mucha
co brzęczała mi do ucha,
zapędziłem się z daleka,
Hop! – tak myślę – ona czeka!

Nie udało się jej złapać,
za to patrzę – jest coś w garnkach!
Są kotlety i kurczaczek,
więc mnie naszedł inny smaczek.

Szybko biegnę na obiadek,
zwalam kwiatki przez przypadek,
potem robię nura w garnku
i wyciągam kawał schabu.

A kurczaczek – palce lizać!
Babcia jednak litościwa,
wie co lubi mały kotek,
tak jak mówi – kotek , Psotek.

Gdy najadłem się już deczko 
popatrzyłem za ściereczką,
coś tam spadło i się stłukło, 
aż mi było trochę głupio.

Potem chciałem krótkiej drzemki,
a więc szybko – pod kołderki!
Ale strasznie ktoś przeszkadzał,
siedział w skrzynce, może w kablach?

Gadał, brzęczał, pajacował -
a od czego moja głowa?
Przewróciłem dziwne pudło,
choć się przyznam – było trudno.

Teraz słyszę – ucz się życia,
idź na myszy, łap z ukrycia!
Jakby tego było mało
muszę tańczyć – jak zagrają!

Już nie jadam prosto z garnka
i nie biegam po firankach,
kwiatki mijam pewnym łukiem
i niczego już nie stłukę.

Może babcia mnie przygarnie
i wykąpie w swojej wannie,
poda znowu trochę mleczka
i kiełbaski, tej co lepsza…

Będę grzeczny – daję słowo,
jestem kotem – mądrą głową…
Koniec, kropka – precz swawola!
Taka teraz moja dola!
11.02.2013

8. Przyszłość zależy od ciebie
Opowieści starca

W starej kapocie starzec dziś człapie,
ciągnie tobołek pełny po brzegi,
płacze i szlocha, nie wie co dalej,
gdzie ma przystanąć w obliczu śmierci.

Na drodze stanął chłopiec malutki,
wielce zdziwiony owym bagażem,
nie wiedział czemu wyczuwa smutki,
dlaczego teraz spotkał ze starcem.

Zaczęli dialog prosty o życiu,
o sprawach wielkich i nieco mniejszych,
o tym co ważne w duszy człowieka,
co trzeba zmienić i co ulepszyć.

Starzec chciał mądrze przekazać wiedzę,
mówił tak wiele o całym roku,
miał na uwadze ludzi i ziemię,
i wszystko wokół co wnosi spokój.

- Idę przed siebie, ulicą świata,
a moją rolę przejmiesz - ty chłopcze,
wskażę ci miejsce na gwiezdnych szlakach;
powiem co złotem, a co tombakiem.

Słuchaj mój mały, bądź dobrym zawsze,
by się na ciebie nikt nie chciał skarżyć,
przechylaj mądrze życiową czarę
abyś nie wstydził się swojej twarzy.

Kochaj najlepiej, z całego serca,
i tą miłością zechciej się dzielić,
pamiętaj jednak, że czasem pęka
to co jest piękne i ginie w bieli.

Jeśli potrzeba, stój! – nie uciekaj,
wsłuchaj się w mowę własnego serca,
pieść i pielęgnuj drobinki szczęścia
i nie zapomnij o radach mędrca.

Pomyśl o bliźnim i przyjacielu,
co stracił właśnie kawałek nieba,
rozpal w nim słońce, podaruj uśmiech,
jemu niekiedy mało potrzeba.

Wszelkie nałogi są zgubą świata,
więc broń się zawsze i pomóż innym,
nie chciej za błędy ludzkości spłacać,
a jeśli nawet, chciej być wciąż silnym.

Złego przyczyna nieraz gdzieś skryta,
prawda pośrodku, szukaj jej skrzętnie,
nieraz nie dojrzysz swojego błędu
lecz patrz uważnie, jak mkniesz do celu.

Żyj pełnią życia, bierz je garściami,
zaglądaj często w progi sumienia,
to co uczynisz będzie latami
ciągnęło smugi i pasmo cienia.

Na tym zakończę, muszę iść dalej,
lecz teraz chłopcze, ty żyć tu będziesz,
zaraz urządzą ci wielką galę,
sprawuj się dobrze, i bądź człowiekiem.
1.12.2009


9. Czarne chmury
Na wielkim podwórzu stał domek mały,
a przy tym domku trzy brzozy w gali,
dom zbudowany z czerwonej cegły,
tak jak budynek niemal sąsiedni.

W oknach wisiały czarne zasłonki,
na parapecie stały dwa dzbanki,
a w dzbankach były stare papiery,
tam pochowane nie dla kozery.

Dziadek w niej mieszkał bardzo bogaty,
ciągle pilnował przed ludźmi chaty,
nikogo nie chciał widzieć w swym domu,
nie opowiadał bajek nikomu.

Widział on grzyby wielkie na metry,
w ruinach domów rozpacz i jęki,
błądzące dusze na ścieżkach świata
i wszechmocnego w przedziwnych szatach.

Wszystko to spisał na kartkach wielu,
radząc się w myślach uznanych mędrców
za kilka latek naród zobaczy,
co się znajduje w księdze przeznaczeń.

Jeśli nie spojrzy każdy przed siebie,
padnie na pewno piekło na glebę,
już wieją wiatry dzikie i skrętne
zmieniają ludzkość, i całą ziemię.

Nadchodzą właśnie przedziwne lata
przyjdzie za grzechy nam wszystkim spłacać
niknie natura i wszystko wokół, 
a dym z kominów jest rzęsą w oku.

Już służba zdrowia myśli i duma
kogo zobaczy w przyszłości w trumnach,
nie ma już siły dziś nawet stękać
zwykły robotnik, ślusarz, czy piekarz…

Lecz czy się znajdzie kucharz gdzieś lepszy
co w domu zupy zbyt nie przepieprzy?
Może zajrzyjmy zaraz do dziadka
i poszukajmy ścieżek w przekazach.

Może nam trzeba poszukać siebie,
zrozumieć co jest największym szczęściem?
Może zmienimy coś na planecie
i nasze życie będzie ciut lepsze?

Szukajmy zatem myśli przewodnich
spisanych wierszy dla nas – potomnych.
Nie jest za późno zmienić coś w sobie,
wystarczy nieraz szukać rad w głowie…
9.11.2009


10. Baba-Jaga

Baba-Jaga dziś mnie straszy,
że pod kotłem nie wygasi,
zupę smaczną chce gotować,
już wymawia tajne słowa:

Hokus pokus, czary mary,
nie uniknie dziś nikt kary,
kto lenistwa nie ukróci
smętne pieśni będzie nucić.

Baba-Jaga w kotle miesza,
poszukuje w środku wieszcza,
rozgotował się biedaczek
i pozostał po nim smaczek.

Dziś ją słowem zasypiemy,
by dostrzegła to – co chcemy,
uchwyciła w mig poezję
i pisała dla nas wiersze.

Hokus pokus, czary mary,
nie uniknie dziś nikt kary,
kto lenistwa nie ukróci
smętne pieśni będzie nucić.

Więc ludziska, moi mili
już nie traćcie ani chwili;
bądźcie grzeczni jak należy,
skoro Jaga tutaj siedzi.

Ona wszystkich obserwuje;
- są już piątki, czwórki, dwóje…
dobre czyny i swawole
zaraz będą w protokole.

Hokus pokus, czary mary
nie uniknie dziś nikt kary,
jeśli kogoś głowa boli
niech ucichnie siłą woli.

Cwane ludki ze Szpiegowa
nie chcą się przed Jagą chować,
teraz pragną tak jak ona.
wszystkich ludzi oczarować.

Ale cóż to, nie do wiary
zaszły chyba jakieś zmiany -
Baba-Jaga gdzieś ucieka
i ukradkiem na nas zerka.

Jeszcze rzucić chce zaklęcia
lecz się gubi na zakrętach,
czyżby zupa już działała,
którą zgotowała sama?

Hokus pokus, czary mary
już nie będzie Baby – Jagi,
uleciała na skraj świata;
- w ciemnym lesie jest jej chata.

I choć w żabę jest zaklęta
czyta wiersze jak najęta,
znów przepadnie na wiek cały,
bo to przecież nie banały.

Szkoda niszczyć dziś poezję,
która wieści mądre niesie,
niech czytają ją smakosze 
na tej ziemi i w kosmosie.
2009
Wersja muzyczna do urywka



Spis bajek
1. Koziołek Musiołek2. Prosiaczek brudasek
3. Tupu, tup…
4. „Nadąsaniec” 
5. Rozbrykana żabcia
6. Leń
7. Kotek Psotek
8. Przyszłość zależy od ciebie
Opowieści starca
9. Czarne chmury

10. Baba-Jaga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwięziona

Wpatrzona w sufit nie wiem co dalej, jest cicho-ciemno, myślę ospale, nogi zgłupiałe leżą jak kłoda, a tak im śpieszno zbiec już po schodach...