niedziela, 22 marca 2020

Oddział zamknięty


Majaki

Nie wiem, czy to był tylko sen, czy efekt przeczytanych książek, jednak ten obraz widziałam wielokrotnie i borykałam się z problemem, czy powinnam o tym opowiedzieć, czy zatrzymać dla siebie.
Nigdy bym nie przypuszczała, że ludzkość, żyjącą w XXI wieku, wydawałoby się, że żyjącą na wysokim poziomie, znającą się na kosmosie, genetyce, medycynie i wszelakich dziedzinach, odkrywającą co rusz nowe pola manewru, nowe substancje do zwalczania niedogodności losu może to dotyczyć. Nigdy bym nie przypuszczała, że dotyczyć to może mojej osoby, rodziny czy przyjaciół.

Dopadła nas zaraza, przez wielu nazywana koronowirusem. Cóż to jest?
- Jedni powiedzą, że wirus trudny do zwalczenia, przenoszący się drogą kropelkową, jeszcze nie poznany i nieokiełznany, inni, że kara boża.
Nie będę się wysilać i pisać tego, co każdy już wie…

- Zostań w domu! Unikaj kontaktów! Dbaj o higienę! - nawołują zewsząd i o każdej porze…
- Czy tak wszyscy czynimy?
- Niekoniecznie, ale...wystarczy poczekać jeszcze kilka tygodni, może miesięcy i tak się stanie…

Pozamykamy się szczelnie w swoich domach, i ci, co żywi i w pełni sił nie będą chcieli kontaktować się z kimkolwiek. Postawimy mur nie do pokonania.
Poza wirtualnymi rozmowami nie będzie już nic… nic, co nas łączy. Staniemy się obojętni na cierpienie czy śmierć ludzi spoza naszego kręgu.
Ważne, abyśmy my przetrwali!
Czy nam się to uda?
Może i tak… ale trzeba wziąć pod uwagę, że wiele osób zostanie zainfekowanych, wiele przejdzie na drugą stronę tęczy i tylko nieliczni przetrwają bez uszczerbku dla zdrowia!
Czy ja, albo ty przetrwasz?

Widzę wielkie aglomeracje miejskie, widzę domostwa na peryferiach miast, widzę też ciche zakątki naszego lądu, z dala od cywilizacji i świata...
Widok przeraża!
Miasta i ulice są puste, ni żywego ducha! Tylko pył i kurz grasuje i osiada tam, gdzie chce… Od czasu do czasu przebiega pies, albo kot w poszukiwaniu pożywienia.
Płaczą pola i lasy, bo nikt ich nie odwiedza...

Ludzie jak zombi, boją się własnego cienia.
Zeszli do piwnic i podziemi. Siedzą jak truśki, by nikt ich nie usłyszał, by nikt ich nie zobaczył, aby przypadkiem nie chciał wejść i zaszczepić śmiertelnego wroga.
Cofniemy się o tysiące lat… a potem?

A potem będziemy jeść korzonki, i to, co wytworzy natura, bo przecież wszelkie zakłady i fabryki staną. Nauczymy się doceniać chleb, wodę i czystą przestrzeń. Nauczymy się doceniać życie!

Czy jest sposób, aby zahamować wirus, aby zacząć normalnie żyć?
Tak jest!
Już teraz zamknij się w domu dobry człowieku i siedź, po prostu siedź na swoim dupsku, choćbyś dostał odcisków. Nie musisz codziennie biegać po chleb czy papierosy! Nie musisz szukać wymówek, by wyjść!
Nie narażaj siebie i innych na wymarcie ludzkiego gatunku!
22.03.2020
Sikorska Maria


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwięziona

Wpatrzona w sufit nie wiem co dalej, jest cicho-ciemno, myślę ospale, nogi zgłupiałe leżą jak kłoda, a tak im śpieszno zbiec już po schodach...