Niekiedy
szukam słów miękko płynących
w ciszy poranka, we wrzasku okolic;
gdy ich nie znajdę odczuwam niedosyt
i muszę z tym żyć.
Rozwieram dłonie najszerzej jak mogę,
niech się opiją nawet słonym deszczem,
ziemia nasiąkła naszym krwawym potem;
- czy kiedyś zmięknie?
Kolejny klangor budzi we mnie życie,
rozbraja miny, które gdzieś tam były,
ukwiecam myśli w każdej złej godzinie;
- nabieram siły.
A kiedy wiosna na progu mym staje
wiem, że znów będę w moim siódmym niebie,
odejdą smutki, a z nimi i żale
by było lepiej.
Żegnam i witam, upajam się treścią,
rozbieram jutra na czynniki pierwsze,
i chociaż czasem myśli moje grzeszą
pisać chcę wiersze.
22.02.2018
w ciszy poranka, we wrzasku okolic;
gdy ich nie znajdę odczuwam niedosyt
i muszę z tym żyć.
Rozwieram dłonie najszerzej jak mogę,
niech się opiją nawet słonym deszczem,
ziemia nasiąkła naszym krwawym potem;
- czy kiedyś zmięknie?
Kolejny klangor budzi we mnie życie,
rozbraja miny, które gdzieś tam były,
ukwiecam myśli w każdej złej godzinie;
- nabieram siły.
A kiedy wiosna na progu mym staje
wiem, że znów będę w moim siódmym niebie,
odejdą smutki, a z nimi i żale
by było lepiej.
Żegnam i witam, upajam się treścią,
rozbieram jutra na czynniki pierwsze,
i chociaż czasem myśli moje grzeszą
pisać chcę wiersze.
22.02.2018
ant. "Siódme niebo"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz