sobota, 3 marca 2018

Kilka słów




Czasami chcemy być na obłokach
i tak jak dzieci dosięgać gwiazd,
lecz rzeczywistość biegnie w podskokach
i prosto w oczy chce się z nas śmiać.

Spójrz, ile szczęścia mknie ulicami,
że nawet nie wiem, które mam wziąć,
a ty powiadasz – nie ma go z nami,
za dużo zmartwień podsyła los.

Do szczęścia wcale nie trzeba wiele,
wystarczy nieraz pęk białych róż,
a do nich liścik z twoim adresem
i pewność, że jesteś na jednej z dróg.

Idąc wieczorem wąską aleją,
drzewa się chylą prawie do stóp,
i czuję ciepło, choć wiatry wieją,
a termometry wskazują mróz.

Pamiętam, wtedy było tak samo,
usta się śmieją, bo mam twój szal,
jeszcze pachnący cichą nostalgią,
zmieszaną z rumem nie pierwszy raz.

Czyż to nie szczęście żyć pełną parą
i cieszyć z tego, co los nam dał?
Czyż to nie szczęście złość zabić prawdą
albo odrodzić się jeszcze raz?
3.03.2018 
Maria Sikorska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwięziona

Wpatrzona w sufit nie wiem co dalej, jest cicho-ciemno, myślę ospale, nogi zgłupiałe leżą jak kłoda, a tak im śpieszno zbiec już po schodach...