Czy zaprosisz mnie jeszcze kiedyś
na parkiet
i tak czule popatrzysz, że
przejdzie mnie dreszcz?
Czy zaprosisz mnie kiedyś do siebie
naprawdę
i pozwolisz być wiatrem,
cieplejszym niż ten?
…
U mnie nadal tak samo, u mnie nic
się nie zmienia,
tylko jesień markotna znów ma
chyba zmartwienia.
Nie chcę z nią się przyjaźnić,
lecz niestety nie mogę
zamknąć drzwi jej przed nosem,
kiedy czuję podłogę.
Znów uśmiercam złe chwile i
wykreślam złe drogi,
nie chcę w myślach zabłądzić,
nie chcę więcej się trwożyć.
Zbyt haniebne by było wpuścić
złości przez okno,
aby potem rozpaczać i goryczą
przesiąknąć.
Nie chcę tęsknot rzekomych ani
więcej obietnic -
przyjdź, podejdź i zobacz jak jest
tu na ziemi.
Kiedy tylko podejdziesz weź za rękę
jak damę
i już nigdy mój świecie nie
zostawiaj mnie samej.
Właśnie piszę poemat bez początku
i końca,
aby po środku nocy i o wschodzie
słońca
móc powiedzieć, że tańczę w
wichrach, burzach i wiatrach,
i jestem jaka jestem, a ty taki jak
chciałam.
07.02.2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz