niedziela, 1 listopada 2020

Klatka po klatce

 



No powiedz mi życie - co mogę powiedzieć,

gdy serce złamane powiada mi szeptem,

że jeszcze nie teraz napiszę ci wierszem

to wszystko co piszą o tobie wciąż wieszcze.


Ja mknę nadal snami po krętych zaułkach

i nie wiem czy wena chce do mnie zapukać.

Być może już nie wie pod jaki iść adres,

bo takich maluczkich zbyt wielu na jawie.


Przez lata wzrastania, przez miłość i bojaźń

istniałam dla ciebie, by móc dłużej zostać.

Kochałam jak dziecko nieswoje podwórko,

i zawsze z ochotą siedziałam pod chmurką.


Dziś inną codzienność czuję pod stopami,

nie jestem już dzieckiem gotowym na zmiany.

Nie zmienię meldunku bez zgody anioła,

bo wiem, że mnie kiedyś do siebie zawoła.


Pomarło już wielu tych, których znałam;

zostało wspomnienie ich duszy i ciała,

zostały ulice te same, co kiedyś

i oddech tęsknoty, i oddech jej cieni...

1.11.2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwięziona

Wpatrzona w sufit nie wiem co dalej, jest cicho-ciemno, myślę ospale, nogi zgłupiałe leżą jak kłoda, a tak im śpieszno zbiec już po schodach...