wtorek, 15 maja 2018

Kiedy odejdę


A kiedy świerszcze przygaszą mi lampę
nie będzie ciebie, ni szeptów nad ranem,
ubrana w szaty odświętne i inne
po prostu zasnę dosłownie na chwilkę.
Zadźwięczą strojnie ostatnie hejnały,
a ty popatrzysz raz jeszcze z oddali,
popłyniesz wraz ze mną w nieznane wszechświaty
i wstrzymasz oddech ujmując nas w kadry.
Dla mnie już będzie rozbrzmiewać fortepian,
być może ujrzę znajomych na krzesłach,
przeniknę ściany błękitem utkane,
mi będzie dobrze, a tobie? zobaczę…
Nie umrę przecież do końca, jak myślę,
żyć nadal będę w codziennej muzyce,
dla ciebie będę malować komnaty,
bo przecież przyjdziesz z białymi różami.
Usiądziesz wtedy w fotelu bujanym,
wypowiesz słowa – jak dobrze jest z wami,
zaczniemy od nowa budować tam gniazdo
oparte szczęściem i prawdą poznaną.
28.05.2012 Maria Sikorska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwięziona

Wpatrzona w sufit nie wiem co dalej, jest cicho-ciemno, myślę ospale, nogi zgłupiałe leżą jak kłoda, a tak im śpieszno zbiec już po schodach...