Gdzieś za oknem pada deszcz, wystukuje
chwile,
chce wędrówki wzdłuż i wszerz po polskiej krainie.
Dzień kolejny spada z szyb, niosąc w darze słowa,
szaro-bure idą sny, przycupnięte w głowach.
chce wędrówki wzdłuż i wszerz po polskiej krainie.
Dzień kolejny spada z szyb, niosąc w darze słowa,
szaro-bure idą sny, przycupnięte w głowach.
A ja w Dąbkach aż po świt podziwiać chcę morze,
pod stopami piach się skrzy, oświetlając drogę.
Mam we włosach rześki wiatr – podkręca stereo;
lubię słuchać szumu fal i wpatrywać w piękno.
Jestem echem dzikich mew zagubionych w tłumie,
patrzę, czy odnajdą brzeg, nim na głowę lunie.
Jeszcze piszę, tworzę, gram... najlepiej jak umiem,
jeszcze kradnę życiu czas z pozytywnym skutkiem.
Już wyrosłam, tak jak ty z niewygodnych pytań,
i otwieram wiele drzwi, by odnaleźć przystań.
Już nie wątpię w szczodrość chwil, gdy jesteś tuż obok,
już nie jęczą nocne ćmy, gdy mi zsyłasz obłok.
16.05.2023
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz